SPIS TREŚCI:
Byliśmy w dniach: 28.01.2023 - 04.02.2023
Tydzień ferii w czeskiej Rokytnicy nad Izerą zapowiadał się biały, bo według prognoz miało prószyć przez cały nasz pobyt oraz aktywny, bo mieliśmy szosować na nartach i chodzić i zjeżdżać na sankach po okolicznych wzniesieniach.
Rokytnica położona jest zaledwie kilkanaście kilometrów od Jakuszyc, czyli ośrodka dobrze nam znanego z biegowych tras narciarskich. Leży tuż koło Paseky, czyli miejscowości w której to szlifowaliśmy umiejętności narciarskie w 2018 toku.
Tu byliśmy
Spacer powyżej Rokytnicy
Pobyt dostosowujemy się do warunków pogodowych. Jeszcze dwa dni temu tutejsze ośrodki narciarskie były zamknięte z powodu brak śniegu. Dlatego, czekając na więcej śniegu na stokach, który z każdą godzinę przybywał, niedzielne popołudnie spędziliśmy spacerując.
Z uwagi na to, że nocujemy prawie na samym początku Rokytnicy jedziemy autem na samą górę miejscowości, mijając kolejne wyciągi narciarskie: Studenov, Horni Domky, czyli największy tutaj kompleks z najdłuższymi trasami oraz Modrą Hvezdę (Niebieską Gwiazdę). Auto parkujemy powyżej tego ostatniego kompleksu narciarskiego. Mieliśmy szczęście, że tego dnia jeszcze nie zaczął tak solidnie padać śnieg jak w kolejnych dobach i droga, która prowadziła pod górę była przejezdna. Później nie miałem odwagi, ale też potrzeby sprawdzać czy da się tam podjechać bez łańcuchów.
Parking niestety płatny, ale do tego należy się przyzwyczaić, bo płaci się w Rokytnicy na wszystkich parkingach, nawet tym w centrum miejscowości przed sklepem spożywczym Tesco, nie wspominając o miejscach pod stokami.
Nieopodal parkingu znajduje się mały wyciąg z niewielkim stokiem na którym szkolą się głównie dzieci. My u jego podnóża zjeżdżamy wspólnie na sankach. To pierwsze sankowe zjazdy Hugona! Później idziemy na spacer powyżej Niebieskiej Gwiazdy, zastanawiając się po drodze czy ten stok będzie wystarczający, aby rozpocząć tu jutro naszą przygodę ze zjazdami. Idziemy, aż do rozwidlenia na którym parkują samochody. Nic dziwnego że tyle tu aut, bo stąd już niedaleko do góry Straz na której znajdują się 4 punkty widokowe. Wyglądają one efektownie na zdjęciach np. zamieszczonych na mapie.cz. Dla nas jednak znajdują się one za daleko. Musimy wracać, ponieważ nadchodzi nieubłaganie czas popołudniowej drzemki najmłodszego syna. Tak to jest z roczniakiem, to on dyktuje warunki podczas spacerów.
Spacer powyżej stoku Modra Hvezda Spacer powyżej stoku Modra HvezdaSzusowanie po Niebieskiej Gwiazdzie
Rozpoczynamy szusowanie na nartach w Rokytnicy. Wypożyczamy na 4 dni: narty, kijki, buty tylko dla Ignacego. Koszt to 1240 koron. Płacimy również 90 koron za parking oraz 780 koron za dwa bilety (ulgowy i normalny) na 4h zjazdów.
Modra Hvezda okazała się bardzo łatwym stokiem, raczej dla początujących narciarzy.Niebieska Gwiazda to stok niebieski dla początkujących narciarzy. Na górę prowadzą dwa orczyki, ten dłuższy ma ok. 700 m długości. Trochę za łatwo tu dla nas. Ignacy, aby urozmaicić sobie czas, wyszukuje dodatkowych atrakcji. Zjeżdża z górki usypanej tuż przy końcowej stacji małego orczyka i nieustannie namawia mnie na podążanie jego śladem.
Ośrodek Studenov - fajnie tak na jeden dzień
Przyjeżdżając do Czech jeszcze nie wszystkie najdłuższe trasy były otwarte i przygotowane do zjeżdżania. Wszytko przez lichą zimę;). To był pierwszy dzień w którym otwarto 1,5km niebieska trasę w ośrodku narciarskie Studenov.
To już trzeci z kolei dzień w którym pada śnieg. Drogi białe od świeżego puchu. Do tego kompleksu narciarskiego trzeba podjechać boczną, wąską drogą pod górkę. Mimo, że droga zlokalizowana jest przy zabudowie mieszkalnej oraz prowadzi do parkingu tuż pod stokiem to raczej słabo była odśnieżona. Szczęśliwie nikt z przeciwka nie zjeżdżał, więc udało się dojechać i zaparkować na bocznym bezpłatnym parkingu tuż pod wyciągiem krzesełkowym. Do górnego parkingu należało jechać wyżej, ale zobaczywszy wolne miejsce trochę niżej, szybko skręciłem, co by nie kusić losu. Zimowe podjazdy w górach dają taki dodatkowy dreszczyk emocji, który niekoniecznie lubię.
Za całodniowe bilety płacimy 1060 koron. Pierwsza stacja z wyciągiem krzesełkowym na dwie osoby to trasa niebieska, która przypomina trasy wczorajsze, czyli płaskie. Po kilku zjazdach udajemy się w prawo, patrząc w kierunku góry stoku, do dwóch równoległych długich, bo ok. 1km wyciągów. Na szczyt prowadzi orczyk i znacznie wolniejsza kotwica. Oj nogi nie odpoczywają podczas takich długich wjazdów. Trasy zjazdowe są dwie, czerwona i niebieska. My częściej korzystaliśmy z niebieskiej, ponieważ była lepiej przygotowana, a do tego dłuższa - 1,5 km długości. Zgodnie przyznajemy, że warto tu przyjechać na jeden dzień. Gdyby były wyciągi kanapowe to można tu bybyło przyjechać nawet i na kikla kolejnych dni.
Górna część niebieskiej trasy, a na niej "najmocniejsi" narciarze Niebieska trasa jest długa, ma swoje szybsze momenty, ale ogólnie bardzo przyjemnie się z niej zjeżdżało. Powyżej orczykowych wyciągów przebiega trasa biegowa, która prowadzi do HarrachovaOśrodek Paseky - powrót do przeszłości
Byliśmy tu kilka lat temu. Wówczas był to nasz trzeci sezon na zjazdówkach i pobieraliśmy jeszcze lekcję od polskiego instruktora. Teraz chciałem tu przyjechać i sprawdzić czy stoki, które wtedy wydawały mi się odcinkami strome, nadal takie są i czy nadal czuję przed ich nachyleniem respekt, pomieszany z bojaźnią.
Ale zanim tam dojechaliśmy to wspomnieć muszę o drodze. Do parkingów pod stokami wcale nie jest tak łatwo dojechać. Przekonałem się o tym kilka lat temu, ale teraz to dopiero było ciężko. Droga, gdy pada śnieg, jest trudna do przejechania bez łańcuchów. Dopóki się jedzie, to auto śmiało mknie pod górę. Gorzej jak jest mijanka, a najgorzej jak trzeba stanąć. Wtedy bez łańcuchów lub bez pomocy innych nie ruszysz.
Dwa samochody, które jechały z naprzeciwka, mijając się, nagle wylądowały w rowie. Trochę wyżej również w rowie stał autokar. Przez to powstał korek. Ci co nie mieli łańcuchów na kołach nie mogli ruszyć. Takich jak ja, bez łańcuchów, było kilku. Ale dzięki wzajemnej pomocy (pchanie i dopingowanie, że dasz radę;)) jakoś dojechaliśmy na pierwszy parking. Szczęśliwie, na dolnym parkingu było jeszcze miejsce. Kolejne parkingi są wyżej i aby tam wjechać w taką pogodę jak wówczas, czyli śnieżną z lekkim mrozem, to trzeba koniecznie mieć łańcuchy lub liczyć na pomoc innych.
Fajnie jest sobie przypomnieć trasy na których kiedyś się było Stoki w Paseky, po czterech latach, nadal nam się podobająDojazd zajął nam trochę czasu, więc pozostały nam 4 godziny na zjeżdżanie. Za bilety płacimy 1040 koron. Otwarte były dwie czterosobowe kanapy. Czerwona trasa, ta przy pierwszym dłuższym stoku, już nie wydawała się taka stroma jak kilka lat temu. Nadal stroma, przynajmniej dla mnie, ale też gorzej przygotowana, była ta przy drugim wyciągu. Otwarta była jeszcze niebieska trasa, ta po prawej stronie patrząc od strony siedzącego narciarza na wyciągu. Pozostałe trasy, te po lewej stronie całego kompleksu, nie były przygotowane do zjeżdżania.
Stoki narciarskie w Paseky znowu nam się podobały. Trasy rodzinne, ale długie. Można również znaleźć tu bardziej strome odcinki, jak chociażby ten pod drugim wyciągiem. Ponadto kanapy dają wytchnienie dla zmęczonych nóg. Cena za bilety porównywalna do tych w Sudenovie, gdzie znajdują się męczące dla nóg orczyki i znacznie taniej niż na Łysej Górze w Rokytnicy (Horny Domky)
Ośrodek Łysa Góra w Rokytnicy (Horny Domky) - największy i mimo wszysytko najlepszy w okolicy
Największy kompleks narciarski w Rokytnicy. Znajdują się tu dwa wyciągi kanapowe, kilka orczyków, trasy niebieskie, czerwone i czarne. Za dwa czterogodzinne bilety zapłaciliśmy 1400 koron. Pierwszy kanapowy wyciąg, który znajduje się powyżej czterech płatnych parkingów (200 koron za auto) jest strasznie wolny. Po 10 minutowej przejażdżce do góry, wrócić można na nartach niebieską trasą na dół do wyciągu, pozostać na "łączce" Kaprun lub skręcić na czerwoną trasę nr 2 do kolejnego wyciągu, który zabiera narciarzy na najwyższy punkt, czyli Łysą Górę.
Po kilku zjazdach na sam dół wybieramy się w końcu na najwyższą górę. Krajobraz zmienił się diametralnie. Kolejka wyciąga nas w mgłę, gdzie choinki oblepione grubą warstwą śniegu uginają się pod wpływem ciężaru białego puchu. Jest znacznie chłodniej. Na szczęście wyciąg jest nieporównywalnie szybszy, więc nie dłuży nam się siedząc na kanapie.
Ruszamy spod krótszego kanapowego wyciąguZ Łysej Góry są dwa możliwe wybory zjazdu. Niebieska 3 km trasa turystyczna, która była w górnej części stoku dość mocno rozjeżdżona oraz stok czerwony, który tego dnia był oficjalnie zamknięty. Mimo to narciarze z niego zjeżdżali i pod koniec dnia, po licznych namowach Ignacego, też i my się skusiliśmy. Okazało się, że była to najlepiej przygotowana trasa w całym kompleksie! Stok długi, tylko miejscami stromy, ale nachylenie skośne stoku powodowało, że jak skręcałem w lewo to jakbym jechał pod górkę. Moja prędkość wówczas diametralnie spadała, po czym po skręcie w prawo znowu szybko (a nawet bardzo) wzrastała.
Niebieska trasa, z uwagi na rozjeżdzony śnieg, była wymagającaWarto jeszcze wspomnieć o szybkim orczyku, który wyciągał na stok nazwany Slalomiak. Znaleźliśmy się tu trochę przez przypadek, ponieważ zjeżdżając zauważyliśmy, że wyciąg na Łysą Górę przestał działać. Więc szybko czmychnęliśmy na pusty orczyk. Slalomiak w dolnej części był mega stromy. Głowa znowu dała znać o sobie, nastąpił paraliż i tego dnia jeden jedyny raz leżałem. Więcej tym dolnym fragmentem Slalomiaka nie zjeżdżałem, obierając drogę w dół trochę większym łukiem, mniej stromym zjazdem. Ignacy ze stromizną nie miał problemu, pokonując ją pewnie na swoich nartach.
Wyciąg na Łysą Górę. Po lewej SlalomiakNie ma co ukrywać, kompleks Horni Domky najbardziej nam się podobał. Jest największy, ale też najdroższy. Poza tym za wygodę w postaci wyciągów kanapowych trzeba płacić więcej. Jednak wydaje mi się, że przyjeżdżając do Rokytnicy lub do sąsiednich miejscowości warto rozważyć wariant turystyczny, czyli taki jak my w tym roku i skorzystać z dostępnych tu mniejszych i większych ośrodków narciarskich. Tym bardziej, że np. w sąsiedniej miejscowości Jablonec jest jeszcze orczyk, który wyciąga na podnad 1 kilometrową trasę czerwoną i niebieską. Ponadto tras w promieniu 20km jest o wiele więcej.
Końcowa piesza wycieczka
Nie przestawało padać. Biały puch sypał z nieba już kolejny dzień. Przez nadmiar śniegu nawet wjazd do naszej posesji był bardzo uciążliwy. Nieczęsto pokonywaliśmy go kilkukrotnie, rozpędzając samochód do 30km/h i wyglądając z nadzieją przez przednią szybę czy tym razem uda się pokonać lekką stromiznę. Przez ten problematyczny wjazd do naszej posesji, ostatniego dnia nigdzie nie wyjeżdżaliśmy (poza wieczornym obiadem). Poszliśmy na spacer, kierując się w stronę Harachova. A spacer wyglądał tak:
Wieczorami często wychodziliśmy, aby się przejść po okolicy, tym bardziej, że powyżej naszej posesji była lokalna, zaśnieżona droga, po której można było łatwo wciągnąć sanki i bardzo przyjemnie z niej zjeżdżać. Polecamy, szczególnie zjazdy lokalną drogą do miejscowości Vilemov.
Restauracjea
Na koniec znowu o kosztach, ale tym razem tych związanych z jedzeniem. W ciężkim szoku byłem jak za obiad w Rokytnicy zapłaciliśmy ponad 70 zł. A był to typowy czeski obiad (bez surówki) w restauracji w centrum miejscowości. Żadna wykwintna restauracja, normalne dębowe ławy i stoły bez obrusów, typowe lokum dla zmęczonych i głodnych turystów. Podobnie wyglądające typowe czeskie restauracje w sąsiedniej miejscowości w Jablonec nad Jizeru, serwowały dania o połowę tańsze. Warto wieć to mieć na uwadze, gdy przyjdzie się wam stołować w okolicy.