Byliśmy w dniach: 27.04.2019 - 02.05.2019
SPIS TREŚCI:
Czy jest coś co może popsuć ci zaplanowany weekend majowy? Tak pogoda! W planie były trzy górskie wycieczki piesze, trzy rowerowe i gdzieś pośrodku w ramach odpoczynku wyjazd do Zatoru do Energylandii. Przez niepogodę zrealizowaliśmy jedną wycieczkę pieszą, dwie rowerowe i skróciliśmy pobyt z 8 do 5 dni.
Wyjeżdżając w Beskid Żywiecki prognozy pogody nie były dla nas łaskawe. Mieliśmy nadzieję, iż się nie sprawdzą, wszak przez ostatnie dni były prawdziwie letnie upały.
Pierwsze cztery dni mieliśmy spędzić w Treśnie nad samym jeziorem Żywieckim, kolejne cztery w Wiśle. Zajeżdżamy do Tresny i zaczyna padać. Szaro, buro i wilgotno. Właścicielka pensjonatu telefonicznie przekonuje nas, abyśmy zamieszkali w Żywcu nieopodal browaru. Trochę z mieszanymi uczuciami przystaję na tą propozycję. Wszak z Tresny miałem zaplanowane solowe wycieczki rowerem górskim na pobliską górę Żar, na zboczach której znajduje się jednokierunkowa ścieżka rowerowa tzw. single track, podobny do tych znanych nam ze Świeradowa.
Hotelik w Żywcu to dość wysoki standard. Okazało się, że zarezerwowałem go tak tanio, ponieważ tylko dla jednej osoby. Na szczęście dogadałem się jakoś z właścicielką i dopłata była dla mnie akceptowalna.
Włóczęga po Żywcu
Pierwszego dnia włóczymy się tzn. spacerujemy po deszczowym Żywcu. Centrum, park Zamkowy z malutkim zoo i food tracki koło amfiteatru w których sprzedawane są kebaby, zapiekanki, frytki. My zaopatrzyliśmy się w 3 półlitrowe miodówki, którymi raczyliśmy się przez cały pobyt w górach. Wieczorem rezygnujemy z pobytu Wiśle, ponieważ prognozy pogody nie napawają nas optymizmem.
Rowerowy wypad do Węgierskiej Górki oraz szlakiem wyścigu MTB
Poniedziałek zapowiadał się pochmurny, ale bez deszczu. 12 stopni Celsjusza początkowo odstraszało żonę przed jazdą na rowerze, jednakże po krótkiej namowie zdecydowała się jechać i nie żałowała. Pedałowaliśmy w stronę Węgierskiej Górki, przed którą rozdzieliliśmy się. Ja pojechałem solo śladem tutejszego maratonu MTB, Martyna i Ignacy do wspomnianej miejscowości w której oprócz ładnego deptaku nad tamtejszymi rzekami, zobaczyli jeszcze dwa forty.
Panorama z Węgierskiej Górki BunkierJa natomiast męczyłem się z kamienistym, śliskim wzniesieniem góry Magury i błotnistym zajazdem. Cały umorusany zahaczyłem jeszcze o Grojec na szczycie którego znajduje się krzyż i z którego podziwiać można niemal cały Żywiec.
W drodzę na Magórę Skała 964 m npm Droga powrotna przez drzewa... ...i błota Widok z Grójca na Żywiec Krzyż na wzgórzu GrójecTrasa MTB ok. 37km:
W galerii
Następnego dnia znowu pada deszcz. Spędzamy ten czas w galerii Sfera w Bielsku Białej i nawet nie chce nam się pochodzić ulicami miasta, a warto bo tamtejsze kamienice mają swój urok.
Zabawa w galerii Tu jestemZ wizytą u źródeł Wisły
Nareszcie przed nami dwa dni słonecznej pogody. Przedłużamy o dwie noce pobyt w Żywcu i idziemy w góry. Decydujemy się na Baranią Góra, u stóp której swoje źródła ma najdłuższe rzeka w Polsce, Wisła. Tylko z której strony na nią wejść, jaki szlak wybrać? Wybieramy ten najbliższy naszego miejsca zamieszkania. Wzorem z lat ubiegłych decydujemy się pozostawić rowery w najwyższym punkcie Kamesznicy, powyżej przełęczy Koniakowskiej, natomiast samochód w Kamesznicy Dolnej, po to, aby nie wchodzić na szczyt i nie schodzić z niego tym samym szlakiem.
Wąską na jeden samochód i stromą asfaltową drogą wjeżdżamy, nierzadko posiłkując się biegiem pierwszym naszego auta do miejsca, gdzie za zgodą właścicielki pozostawiamy na jej podwórku nasze rowery. Stąd już podziwiamy otaczające nas widoki i z zazdrością w oczach patrzymy na tutejszych mieszkańców, którzy zapewne już nie doceniają roztaczający się z ich posesji widoków. Stąd mamy 10 km w dół do miejsca początku naszej wędrówki. Jadąc samochodem bacznie obserwujemy nachylenie jezdni po której za parę godzin przyjdzie nam zjeżdżać na naszych rowerach. Na szczęście asfalt jest równy jak stół, więc utwierdzam się w myślach, iż Ignacy bez problemu utrzyma kierownicę pomimo znacznych prędkości.
Tutejsi mieszkańcy są już zapawne przyzwyczajeni do tak pięnych widoków, my możemy im tylko pozazdrościćW końcu idziemy pieszo. Czarny szlak początkowo prowadzi nas wśród domostw porozrzucanych po zalesionym zboczu. W końcu idziemy prawdziwym górskim szlakiem, zdejmując, co chwilę nasze wierzchnie warstwy ubrań. Robi się coraz cieplej i w tym momencie oddalibyśmy wszystko, aby mieć krótkie spodenki.
Na szlaku Widoki ze środkowego fragmentu szlakuSzlak z tej strony nie jest jakoś przesadnie uczęszczany w przeciwieństwie do tego z drugiej strony, czyli od Wisły i przełęczy Salmopolskiej. Po drodze kilkakrotnie przekraczamy szlak rowerowy, wijący się po zboczu w stronę szczytu. Szkoda, że przedwczoraj nim nie podążałem, nie raz wzdychałem patrząc na jego równą w porównaniu do wczorajszej nawierzchnię.
Pojawiają się pierwsze łaty śniegu, a po chwili ukazuje się nam wieża widokowa, która oznacza szczyt Baraniej Góry. Z niej podziwiać można dookoła szczyty gór, ponieważ Barania Góra znajduje się w samym ich centrum.
Śnieg w maju W oddali szczyt Babiej Góry z wieżą widokową Wieża z bliska, okazale to ona nie wygląda... ...ale widoki są przepiękne. Za nami Skrzyczne Widok na Milówkę, tej od Golców W kompleciePo odpoczynku na okolicznej polance kroczymy w stronę schroniska Przysłop. Mimo tylko 45min drogi strasznie nam się dłuży. Po posiłku (bigosu nie polecamy, jest to raczej czerwona kapusta z kawałkami parówki) idziemy długim niebieskim szlakiem ku naszym rowerom, przedzierając się przez powalone drzewa, bądź rozlewiska wody. Zmęczeni dochodzimy w końcu do naszych rowerów i mocno zaciskając klamki naszych hamulców zjeżdżamy w stronę auta.
W drodzę powrotnej przekraczamy Czarną Wisłkę Przedzieramy się przez powalone drzewa Widoki po drodze Przed nami rowerowy zjazd, właśnie w tamtym kierunkuTego dnia zrobiliśmy 19 km pieszo i 10 km na rowerze.
Rowerem wzdłuż Wisły
Przed nami ostatni słoneczny dzień. Jedziemy samochodem na WTR, czyli Wiślaną Trasę Rowerową. Startujemy z miejscowości Łączany. To wałami, to uliczkami napotkanych miejscowości podążamy ku Opactwu Benedyktynów w Tyńcu trzymając się prawego brzegu najdłuższej rzeki Polski.
Droga rowerowa wałami rzeki Wisły Droga rowerowa wałami rzeki Wisły Wałami rzeki Skawinka, w kierunku SkawinyW Tyńcu mieliśmy przetransportować się na drugi brzeg promem. Promu niestety nie było. Zmuszeni byliśmy pojechać dodatkowe 4 km w stronę Krakowa, by rowerowym mostem obok autostrady A4 przejechać na drugą stronę rzeki. Droga powrotna to nieustanna walka z wiatrem.
Wisła widziana z Opactwa Benedyktynów w Tyńcu Wisła widziana z Opactwa Benedyktynów w TyńcuWiedząc, iż w Polsce przeważnie wieje z zachodu warto południowy odcinek WTR, który ciągnie się dogodną asfalotową drogą z Oświęcimia aż do Szczucina, jechać z zachodu na wschód.
W miejscowości Czernichów, Wisłę przekraczamy promem, by powrócić na rowerowy szlak WTR, skąd mieliśmy tylko ok. 10km do samochodu. Gdzieś na wale Opactowo z drugiej strony WisłyTrasa o długości 54km wzdłuż Wisły: